W oczekiwaniu na koniec świata
Od niepamiętnych czasów ludzie wyczekują końca świata. Niemal każda kultura w swojej mitologii przewiduje jakiś mistyczny koniec dziejów. Nordycki Ragnarök, chrześcijańska paruzja czy islamski Jaum ad-Din mają jeden element wspólny – świat, w którym żyjemy, musi się kiedyś skończyć.
31 grudnia 999 r. na placu św. Piotra w Rzymie zebrały się tłumy wiernych oczekujących z pobożnym lękiem nadejścia Sądu Ostatecznego. Pod wieczór we wszystkich rzymskich kościołach rozdzwoniły się dzwony. Nikt się nie cieszył, nikt nie świętował, nikt nie snuł planów na przyszłość. Następny dzień w kalendarzu miał zakończyć dzieje ludzkości strasznym boskim trybunałem, który miał osądzić czyny żywych i umarłych. Ten dzień miał być czasem strasznej zapłaty dla tych, którzy odrzucili Słowo Boże.
Z jego nadejścia nie cieszyli się nawet bogobojni chrześcijanie. Pamiętali bowiem proroctwo sybillińskie o okrutnym smoku Lewiatanie, którego według legendy pokonał w 317 r. w heroicznej walce papież Sylwester I, a następnie kazał zakuć w kajdany i zamknąć w lochach pod Lateranem. Rzymianie wierzyli, że potwór miał czekać na oswobodzenie 683 lata. Był bowiem zapowiadaną przez Apokalipsę św. Jana biblijną bestią, która 31 grudnia 999 r. o północy zostanie uwolniona, aby zniszczyć niebo i ziemię. Drogę do raju musiało poprzedzić straszliwe męczeństwo całej ludzkości i ostateczna bitwa sił Nieba i Piekła na polach pod Armagedonem. Rzymianie nie wiedzieli, gdzie szukać pomocy. Krążyła bowiem pogłoska, że panujący papież Sylwester II oddaje się czarnej magii i służy bestii, którą o północy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta